7 przyczyn, przez które Twoja strona Internetowa jeszcze nie zarabia.
Cześć! W dzisiejszym blogu o zarabianiu na stronie Internetowej poruszymy temat… nie zarabiania. Być może masz stronę, która nie przynosi Ci oczekiwanych zysków. Być może prowadzisz blog, który w Twoim odczuciu powinien być już źródłem pasywnego dochodu, ale tak nie jest. A może zaczynasz odczuwać frustrację, ponieważ pracujesz nad stroną więcej i ciężej, co wcale nie przekłada się na wyniki finansowe? Czy ostatnio zadajesz sobie pytanie: dlaczego moja strona Internetowa jeszcze nie zarabia? Jeżeli znalazłeś się w podobnej sytuacji zapraszam Cię do przeczytania poniższego artykułu, gdzie przedstawię Ci 7 grzechów głównych sabotowania przychodów z własnej strony Internetowej.
7 popełnianych grzechów głównych, przez które Twoja strona nie zarabia.
Zbyt mały ruch na stronie.
Myślę, że jest to pierwsza rzecz, która przychodzi na myśl każdemu, kto chce dowiedzieć się, dlaczego jego strona Internetowa nie generuje przychodów. W dzisiejszych czasach zwykło się mówić, że to kontent jest Królem. To prawda, jednak same treści, choćby nie wiem jak atrakcyjne, nie będą dla nas zarabiały, jeżeli nie będzie nikogo, kto by chciał te treści analizować. Tak naprawdę nie jest istotne, czy na swojej stronie stosujesz afiliację, czy też stawiasz raczej na przychody chociażby z Google Ads. Każda z tych metod może być lukratywna, jednak dopiero w chwili, w której nasza witryna generuje duży ruch.
Załóżmy, że gdzieś w naszym artykule zastosowaliśmy link afiliacyjny, który może dla nas wygenerować 10zł zysku. Przyjmijmy dla prostej matematyki, że nasza strona ma 1000 odsłon w ciągu miesiąca, oraz że co dziesiąta osoba kliknie w link, ale tylko 2% będzie finalnie zainteresowana kupieniem usługi z tej oferty. Daje nam to 2 osoby, co przekłada się na 20zł naszego przychodu z afiliacji. Weźmy teraz pod uwagę efekt skali i przyjmijmy, że nasza strona generuje miesięcznie 100 razy większy ruch. Matematykę zostawiam Wam. Jeżeli Twoja strona nie generuje jeszcze oczekiwanych przychodów sprawdź jak wyglądają statystyki. Być może potrzebujesz w pierwszej kolejności przyciągnąć większą liczbę użytkowników i czytelników.
Nieaktualne treści na stronie.
Ten punkt poniekąd wpisuje się w poprzedni akapit i jest zarazem pewnego rodzaju receptą na poprawienie sytuacji małego ruchu. Treści nieaktualne odpychają użytkowników. Być może artykuły na Twoim blogu dobrze się pozycjonują. Na pierwszy rzut oka ilość unikalnych odsłon jest zadowalająca, jednak dana strona nie generuje dla Ciebie oczekiwanych przychodów. Warto w takich sytuacjach sprawdzić chociażby współczynnik odrzuceń dla danej strony, który w pewnym sensie powinien wskazać nam, czy nasi użytkownicy angażują się odpowiednio w naszej witrynie. Bardzo często jest tak, że artykuł posiada w widocznym miejscu datę publikacji. Jeżeli użytkownik szuka aktualnych informacji, np. prawnych, znajdzie Twój artykuł i zobaczy, że wisi on w sieci już siódmy rok, z dużym prawdopodobieństwem porzuci Twoją stronę i znajdzie coś bardziej aktualnego. W tym czasie może nawet nie przewinąć strony do miejsca z linkiem afiliacyjnym lub miejscem na powierzchnię reklamową.
Warto raz na jakiś czas sprawdzić tytuły naszych artykułów wyświetlających się w Google. Często spotykam się z wpisami typu: ‘Gdzie wyjechać na wakacje w 2019 roku?’. Takie wpisy, nawet jeżeli pojawią się w Google zostaną uznane za nieaktualne, jeszcze przed kliknięciem w tytuł i przejściem na naszą stronę. Warto jest więc pamiętać, aby treści raz na jakiś czas aktualizować. Dbanie o aktualność prezentowanych treści bezpośrednio przekłada się na zaangażowanie użytkowników, co może przełożyć się na większą konwersję z wyświetlanych reklam.
Problemy techniczne i wtyczki blokujące.
Mam tutaj na myśli głównie wszelkiego rodzaju AdBlockery, ale nie tylko. Na początku podam powód bardzo błahy, ale skutecznie odstraszający: brak certyfikatu SSL. Jeżeli nasza strona nie ma połączenia szyfrowanego, przeglądarki informują użytkowników, że nasza strona jest potencjalnie niebezpieczna. O ile znakomita część Internautów taki komunikat zignoruje to jednak z pewnością trafią się tacy, którzy w popłochu z naszej strony uciekną i nigdy na nią nie wrócą. Możemy w ten sposób stracić ruch, co bezpośrednio przekłada się na przychody.
Wspomniane na początku akapitu AdBlockery to rozszerzenia (wtyczki) do przeglądarki, które blokują wyświetlanie reklam. Ja osobiście bez tego typu wtyczek nie wyobrażam sobie funkcjonowania w Internecie. Jeżeli użytkownik Twojej strony korzysta z takiego typu rozszerzeń staną się dwie rzeczy: po pierwsze statystyki wejść odnotują jego wizytę, ale reklama nie wyświetli się. Dziś jest dość sporo reklamodawców czy też całych programów oferujących obejścia takich wtyczek i bez względu na to czy reklamy blokujemy czy nie, to i tak je zobaczymy.
Swoją drogą mam do Was pytanie: często na stronach spotykamy tak zwane detektory, które blokują nam dostęp do treści, chyba, że wyłączymy AdBlocka. Co wtedy robicie?
Mało atrakcyjne, niedopasowane lub nachalne reklamy.
Któż z nas wręcz nie uwielbia tego momentu, kiedy po kliknięciu w link otwierają nam się 3 dodatkowe karty w przeglądarce? Nachalne, agresywne wręcz reklamy możemy spotkać wszędzie tam, gdzie wielcy gracze tacy jak na przykład Google nie świadczą swoich usług ze względu na regulamin. Ten typ reklam znany jest głównie ze stron z treściami potocznie zwanymi jako NSFW, ale nie tylko. Podobne reklamy możemy spotkać w aplikacjach na telefony, grach, ale też bardziej niszowych blogach czy stronach na przykład z memami. Takie reklamy są tak skonstruowane, że jedna fizycznie wygenerowana przez nas odsłona, generuje w tle dodatkowych kilka, czasem nawet kilkanaście odsłon, bombardując nas tym samym wyświetleniami treści o jakie nie prosiliśmy.
Ta znienawidzona przez większość Internautów forma reklamy ma krótkie nogi. Owszem, potrafi szybciej napełnić kieszeń wydawcy reklam, czyli na przykład Twojej strony. Jest jednak więcej niż pewne, że jest to zarobek jednorazowy, gdyż ludzie po prostu na Twoją stronę więcej nie wejdą.
Inną formą reklamy, która może zniechęcać do interakcji są po prostu banery lub linki oferujące scam. Przykład? Zarabiaj 10.000zł dziennie, lub: Odbierz swoją nagrodę gwarantowaną. Tego typu treści pojawiające się na Twojej stronie wyglądają mało profesjonalnie. Mogą też wywołać niepotrzebne i niesprawiedliwe konotacje pomiędzy twórcą reklamy, a Twoim blogiem. Jeżeli Twoja strona Internetowa jeszcze nie zarabia, zwróć uwagę na to jakie reklamy wyświetlasz jako wydawca.
Tylko jeden reklamodawca.
W życiu prywatnym warto dywersyfikować źródła dochodów, tak aby nie uzależniać się wyłącznie od jednego. Takie same działania warto również rozważyć w kontekście wyboru reklamodawców w naszym serwisie Internetowym. Powodów jest kilka:
- Różne stawki. Oferując dokładnie tą samą powierzchnię reklamową swojej strony, możesz jako wydawca zarabiać różne stawki. Przykładowo różnica dwóch groszy na reklamie nie jest duża, jednak w przełożeniu na skalę, grosze potrafią zamienić się w złotówki.
- Różne formaty reklam. Różni reklamodawcy oferują różne formaty reklam, dzięki czemu możesz je bardziej dopasować do swojej witryny. Tam gdzie jeden nie ma Ci nic do zaoferowania, drugi może podsunąć Ci pod nos świetne rozwiązanie na dodatkowe zmonetyzowanie powierzchni Twojego serwisu.
- Optymalizacja strony. Mając kilku reklamodawców możesz eksperymentować i sprawdzać, co tak naprawdę Twojej stronie służy. Większy wachlarz opcji pozwala odpowiednio skonfigurować szablon strony, a tym samym zwiększyć wpływy z reklam.
Brak analizy raportów.
Narzędzia czy to analityczne czy dostępne w programach partnerskich posiadają statystyki. Ich lekceważenie jest po prostu błędem. Warto przeglądać raporty i śledzić to, co na naszej stronie się dzieje. Raporty dużo mówią nam o tym co się klika, co ma potencjał. Pokazują też co jest w naszym przypadku po prostu nie opłacalne.
Warto wziąć pod lupę chociażby format wyświetlanych przez naszą stronę reklam. Może okazać się, że reklama Displayowa ma bardzo niską konwersję, podczas gdy reklama kontekstowa konwertuje o kilkadziesiąt procent bardziej. Otwiera to przed nami pole do dyskusji oraz powinno zachęcić nas do optymalizacji swojej strony. Być może wydaje się nam, że dana reklama ładnie wygląda w tym konkretnym miejscu, jednak twarde statystyki mogą nam pokazać, iż z punktu widzenia monetyzacji, taka reklama nigdy nie przyniesie nam korzyści materialnych.
Czytając raporty, analizując wyniki i będąc elastycznym możemy w ciągu kilku tygodni doprowadzić naszą stronę do perfekcyjnie zoptymalizowanej przestrzeni reklamowej, a tym samym podnieść wyniki przychodów osiąganych z reklam.
Źle zbilansowane wydatki na promocję w zestawieniu z przychodami.
Miałem kiedyś klienta, który poprosił mnie o pomoc w optymalizacji jego strony. Mówił, że co miesiąc jest kilka stówek w plecy z tytułu prowadzenia swojego portalu. Początkowo myślałem, że chodzi mu o ponoszone koszty z tytułu zatrudniania pracowników lub tez opłat za hosting itp. Chodziło jednak o źle zbilansowane zestawienie przychodów z reklam i wydatków na reklamę. Pozwól, że wyjaśnię to dokładniej, gdyż zapewne jest to przypadek dość powtarzalny.
CASE STUDY
Strona generuje ruch 5.000 odsłon w miesiącu. To mało. Przychody z reklam, a dokładniej Google Ads w ciągu ostatnich trzech miesięcy nie przekroczyły 50zł. Chcąc zwiększyć ruch na stronie, właściciel postanawia zainwestować w kampanię na Facebooku. Kampania ta ma mu przynieść 500 nowych obserwujących. Wydatki poniesione na zdobycie nowych polubień to 80zł w miesiącu. W kolejnym miesiącu sytuacja się powtarza. Chęć zdobycia kolejnych 500 obserwujących pochłania kolejne 80zł, jednak nie przekłada się to na zwiększone wpływy z reklamy. Sytuacja stawała się powoli patowa, gdyż zwiększały się jedynie wydatki poniesione na reklamę oraz liczba fanów. Ci jednak mało chętnie klikali w linki zachęcające do przejścia na stronę www. Można by tak w kółko, całymi miesiącami, żeby po długim czasie wyjść na zero.
Przypadek ten pokazuje, że często zapominamy o wysiłku jaki wkładamy, aby zacząć zarabiać na stronie. Czasami łatwiej jest nam wydać 100zł szukając obietnicy szybkiego zysku nie zastanawiając się z drugiej strony, w jakim czasie i jakim nakładem pracy mielibyśmy te 100zł zarobić. Poradziłem tutaj zaprzestanie kampanii na Facebooku, zwłaszcza iż ta nie dawała żadnych wymiernych korzyści. Mało tego, dołożyła dodatkowej pracy, gdyż nowymi Fanami trzeba było się zaopiekować, czyli tworzyć 3, 4 posty dziennie. Zamiast tego po prostu zoptymalizowaliśmy stronę pod kątem wyświetlania reklam i zdywersyfikowaliśmy reklamodawców. Postawiliśmy też na tworzenie bardziej angażujących treści na strony portalu. Plus minus po 3 miesiącach zasięgi zaczęły rosnąć, a wraz z nimi zarobki. Nie były one spektakularne, ale coś drgnęło i strona po odliczeniu kosztów hostingu wychodziła całkiem fajnie na plus.
Dlaczego o tym piszę? Bo po prostu warto spojrzeć na swoją stronę z perspektywy kilku miesięcy do przodu. Warto jest stopniowo wprowadzać działania, które będą owocowały w przyszłości. W Internecie bardzo prosto jest wydać 100zł, a zasadniej byłoby napisać: przepalić 100zł. Myślmy o tym, aby budować zasięgi na długie lata, a nie jednorazowo.
Czy już wiesz, dlaczego Twoja strona Internetowa jeszcze nie zarabia? Podsumowanie.
Dziękuję, że przeczytałeś listę 7 czynników, przez która twoja strona może nie zarabiać wcale lub tyle, abyś był zadowolony. Warto przyjrzeć się każdemu z punktów oddzielnie i przenieść go w realia swojej witryny. Następnie po prostu zacząć pracować, optymalizować, wdrażać zmiany i zwiększać konwersję. Jestem ciekawy Waszych doświadczeń. Czy są jakieś punkty, które byście dopisali do tej listy? Zapraszam do dyskusji w komentarzach oraz do podzielenia się artykułem ze znajomymi. Być może borykają się z opisanymi tutaj problemami.
Wszystkiego dobrego,
Sławek